Wakacje to wbrew pozorom dobry czas na kreatywne zajęcia – uporządkowanie dokumentów w szafie (zdecydowanie mój przypadek), spędzanie czasu na świeżym powietrzu (podróże, aktywność fizyczna) czy spotkania ze znajomymi. A co Wy na to, żeby dorzucić do tego lekcje języka obcego? Pomimo letniego rozleniwienia spróbuję Was przekonać, że warto rozważyć tę możliwość.
Od razu chcę się wytłumaczyć, że nie mam na myśli intensywnego kursu językowego, tylko regularne zajęcia. Dlaczego? Myślę, że wpis, który ponad rok temu umieściłam na swoim blogu, będzie odpowiedzią na to pytanie (dla pewności przeczytałam i potwierdzam, że nadal zgadzam się z tym, co napisałam).
Poniżej przedstawiam Wam swoje pięć zachęt – a nuż, któraś okaże się przekonująca 😉
#1 Zachęta – ćwiczenie mózgu i fajne pomysły
Jestem zwolennikiem teorii uczenia się przez całe życie, więc jeśli ktoś z Was myśli podobnie, to możemy sobie wirtualnie przybić piątkę. Latem obowiązków zawodowych zazwyczaj bywa nieco mniej, urlopy ratują nadwątlone siły psychiczne i fizyczne, więc zaplecze do nowych aktywności jest zachęcające.
U mnie akurat lato działa pozytywnie na aktywności umysłową ze względu na atrakcyjną długość dnia – mam więcej sił i energii do działania. To właśnie głównie o tej porze roku pracowałam nad jednym z moich projektów – słownikiem polsko-rosyjskim i rosyjsko-polskim z zakresu marketingu internetowego.
#2 Zachęta – walka z językowym rozleniwieniem
Uczenie się języków obcych bardziej aktywuje nasz mózg. Dlatego uważam, że nigdy nie jest za późno, żeby rozpocząć naukę (przypadek mojej Cioci, która w wieku 60+ rozpoczęła naukę angielskiego). Wakacje są dobrym momentem – jesteśmy zrelaksowani, mamy więcej czasu. Dlaczego by nie spróbować?
A jeśli chcecie wiedzieć więcej, jak działa nasz mózg, gdy uczymy się języka, gorąco polecam Wam poniższy tekst z bloga Nocnasowa.pl autorstwa Marty i Marcina:
https://nocnasowa.pl/jak-dziala-twoj-mozg-gdy-uczysz-sie-jezyka/
#3 Zachęta – raz kozie śmierć
Testujmy, eksperymentujmy, a nuż nam się spodoba. Jeśli nie, może zadziałać zasada wakacyjnej miłości – było fajnie, ale się skończyło. A jeśli tak, to przynajmniej wiemy, w co zainwestować swój czas we wrześniu lub październiku, kiedy wrócimy do bardziej regularnego trybu pracy i układania grafiku. Wtedy miejsce na godzinę lub dwie lekcji języka obcego na pewno się znajdą.
#4 Zachęta – bądź o krok dalej
Już wiemy, że to się wydarzy, już wiemy, że chcemy się uczyć AKURAT tego języka. Mamy na to mocne uzasadnienie – praca z zagranicznym klientem, pisanie książki i możliwość dotarcia do obcojęzycznych materiałów, (wpisz swój powód).
Wakacje do dobry czas na językowe przymiarki – oswojenie się z alfabetem (w przypadku rosyjskiego rzecz bardzo przydatna!), obejrzenie kilku filmów w języku obcym (spokojnie, z polskimi napisami), rozejrzenie się za podręcznikiem czy… zapisanie się na parę lekcji.
#5 Zachęta (na pociechę)
I ja, i Wy doskonale wiecie, że jeszcze jakiś czas temu ten akapit nie byłby potrzebny. Ale nikt z nas nie przewidział, że pandemia zmieni nasze życie (oby jednak na której niż dłużej, ale kto to wie) i wiele dotychczasowych aktywności przeniesie się do Internetu, czas zacznie działać według nieco innych zasad, a home office stanie się nie tylko przywilejem.
W takiej sytuacji nauka języka obcego może być po trosze pomysłem na spędzenie czasu wolnego, rozrywką intelektualną czy nawet przerwą pomiędzy obowiązkami służbowymi.
Jeśli choć trochę Was przekonałam, że warto rozpocząć naukę języka obcego w wakacje, a rosyjski jest tym, z którym bardziej chcielibyście się zaprzyjaźnić, zapraszam na lekcje online – pierwsze zajęcia są bezpłatne (to tak à propos intelektualnego eksperymentowania).