Często spotykam się z pytaniami: co zrobić, żeby zostać tłumaczem, na co powinno się zwrócić uwagę, wybierając ten zawód i wreszcie – czy jest to opłacalne? W poniższym wpisie postaram się odpowiedzieć na te pytania z własnej perspektywy.
Droga do zawodu tłumacza
Chociaż w dzisiejszych czasach znaczenie określenia „praca w zawodzie” jest mocno rozmyte, bo rynek pracy jest na tyle elastyczny i dynamiczny, że nie jest łatwo przewidzieć, na jakie oferty będziemy mogli liczyć po pięciu latach studiów, to jednak w zawodzie tłumacza nadal jest to możliwe.
Jedną z dróg jest wybranie studiów filologicznych ze specjalizacją tłumaczeniową, na których możemy się biegle nauczyć języka obcego, poznać zasady gramatyki, ortografii, kontekst kulturowy, techniki translatologiczne i zasady pracy z tekstem. A to wszystko – często od podstawowego poziomu znajomości języka (tak było w moim przypadku; rosyjskiego zaczęłam się uczyć dopiero na studiach).
Druga możliwość to doskonalenie już posiadanej umiejętności języka równolegle do innych zajęć (pracy czy studiów).
Nie ukrywam, że o ile w pierwszym przypadku osoby studiujące filologię zazwyczaj posiadają w szerszym zakresie rozwinięte takie umiejętności jak redagowanie i tworzenie tekstów, znajomość kontekstów literackich, obycie humanistyczne (rozumiane szeroko, nie w wąskim, obecnie funkcjonującym pojmowaniu), o tyle w drugim przypadku stopień posiadania tych cech zadecyduje, czy praca w zawodzie tłumacza ma sens (sama biegła znajomość języka nie wystarczy).
Niezależnie od wyboru drogi do pracy jako tłumacz, ten zawód wymaga nieustannego uczenia się — doskonalenia umiejętności językowych, poznawania nowego słownictwa z różnych branż czy oprogramowania wspomagającego pracę tłumacza (tzw. CAT tools).
Od czego zacząć?
Punktem wyjścia jest… nasza wiedza i umiejętności językowe. Tylko tyle i aż tyle. To nasz warsztat, od którego rozwoju zależy nasza dalsza praca w zawodzie tłumacza.
Warto zacząć od zastanowienia się, jakimi rodzajami tłumaczeń chcielibyśmy się zająć w pierwszej kolejności – ustnymi czy pisemnymi? Wymagają one innych umiejętności i przygotowania warsztatowego. Następnie mamy do wyboru coraz więcej opcji: w przypadku tłumaczeń ustnych — tłumaczenia symultaniczne, konsekutywne czy à vista, a w przypadku pisemnych — uwierzytelnione i zwykłe.
Kolejnym stopniem wtajemniczenia jest określenie swojej specjalizacji tłumaczeniowej, tematyki, w której czujemy się najlepiej. Oprócz tłumaczeń ogólnych, do wyboru mamy m.in. tłumaczenia medyczne, beletrystyczne, techniczne czy uwierzytelnione.
Zasada od ogółu do szczegółu posiada doskonałe zastosowanie w przypadku tłumaczeń — zdobywając wiedzę i doświadczenie możemy sięgać po coraz bardziej zaawansowane techniki przekładu i pracować z trudniejszymi tekstami.
Materiały dla tłumaczy
W miarę rozwoju naszych możliwości pojawią się mniejsze lub większe inwestycje (sprzętu komputerowego nie liczę, ponieważ jest to obecnie oczywistość), które są naturalną konsekwencją rozwoju zawodowego (nie należy tego traktować jako kosztów na start):
- Słowniki – specjalistyczne, tematyczne, ortograficzne etc. Sporo rozwiązań jest dostępnych nieodpłatnie w Internecie, ale nie zawsze okażą się one wystarczające. Na rynku mamy też wiele opracowań drukowanych i multimedialnych,
- Programy wspomagające tłumaczenie — to już wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. Warto jednak pamiętać, że nie musimy od razu inwestować w droższe rozwiązania (np. najbardziej popularny na rynku program Trados Studio), tylko skorzystać z rozwiązań bezpłatnych (np. open sourcowy OmegaT), aby nauczyć się pracować z tego typu oprogramowaniem,
- Kursy i egzaminy językowe (np. na tłumacza przysięgłego) – ich wybór i koszty zależą od naszych potrzeb i dalszych kierunków rozwoju zawodowego.
Praca tłumacza – zalety
Jako tłumacz pracuję głównie z tekstami, a moja specjalizacja to marketing, reklama i nowoczesne technologie. Posiadam własną działalność gospodarczą. Jednak oprócz tłumaczeń zajmuję się zawodowo logistyką i edukacją, więc moja perspektywa w ocenie zalet takiej pracy będzie odbiegać od opinii osoby, dla której jest to jedyne zajęcie.
W pracy tłumacza cenię sobie:
- Nieustanną możliwość rozwoju — praca z językiem obcym jest niezwykle dynamiczna i wymaga ciągłego poszerzania umiejętności językowych,
- Elastyczny grafik pracy — pracuję częściowo jako freelancer, a więc w ustalonych przez siebie godzinach. Wykonywanie tłumaczeń doskonale się wpisuje w ten model pracy, ponieważ klienci składają zamówienia o różnych porach dnia,
- Miejsce pracy — większość tłumaczy pracuje w domu. Mnie osobiście bardzo to odpowiada, bo mogę godzić pracę z codziennymi obowiązkami, a jeśli potrzebuję kontaktu z ludźmi, nie mam problemów z wygospodarowaniem czasu na spotkanie,
- Możliwość wyboru, z kim chcę współpracować — bez względu na to, czy jest to biuro tłumaczeń czy osoby prywatne istnieje spora elastyczność w ustalaniu warunków współpracy. Nie jestem skazana na kontakt z jednym pracodawcą.
Praca tłumacza – wady
Z pewnością należy tutaj wskazać wszelkie niedogodności, które są wspólne dla innych zawodów wykonywanych na zasadach freelancingu, a więc: ryzyko utraty płynności finansowej, mała liczba klientów, niskie stawki i konkurencja.
Oprócz tego wskazałabym:
- Zwiększenie konkurencji w zakresie tłumaczeń na język rosyjski (jest to język, z którym pracuję) w związku ze wzmożoną migracją osób rosyjskojęzycznych do Polski — podaję to jako fakt obiektywny, bynajmniej nie podyktowany moimi sympatiami i antypatiami (sama mam sporo znajomych zza wschodniej granicy). I nie chcę też tragizować — rynek jest elastyczny i uważam, że mimo to każdy może przy odrobinie chęci znaleźć w nim swoje miejsce,
- Coraz większy udział tłumaczeń maszynowych i post-editingu na rynku tłumaczeń — tego typu usługi w niektórych sferach wypierają usługi tradycyjnych tłumaczy, choć nadal jest sporo przestrzeni, w której maszyna jeszcze nie jest w stanie zastąpić człowieka,
- Dynamiczny rozwój serwisów tłumaczeniowych, świadczących usługi online, często całodobowo, które mają możliwość zaoferowania klientom konkurencyjnych stawek.
Czy praca tłumacza jest opłacalna?
Tego z pewnością na koniec chcielibyście się dowiedzieć. Nie będę oryginalna, odpowiadając „to zależy”. Oczywiście stawki z jednej strony dyktuje rynek, ale też: rodzaj tłumaczenia, język z/na który tłumaczymy (im bardziej egzotyczny, np. japoński, fiński, tym stawki wyższe), poziom trudności czy doświadczenie i wiedza tłumacza.
W przypadku tłumaczeń pisemnych zwykłych stawką rozliczeniową jest 1800 znaków / 250 słów (tzw. strona rozliczeniowa), a rozpiętość kwot jest spora — na rynku znajdziemy zarówno tłumaczenia za 8, jak i 70 złotych za stronę.
Obraz Free-Photos z Pixabay